środa, 31 października 2012

projekt kuchnia :)

Dzisiaj post nie związany z szyciem. Chociaż mały element szycia także się pojawi. :)
Kuchnia powstała dla mojego synka w prezencie z okazji 2 urodzin. Często bawiliśmy się z Wikim w gotowanie, ale mieliśmy kiepskie wyposażenie. Stary garnek wypełniony kuchennymi akcesoriami i szmaciane owoce, to był cały nasz arsenał. Do czasu kiedy to postanowiłam sprezentować młodemu prawdziwą kuchnię. Projekt, jak wszystkie inne, powstał w mojej głowie. Pierwsze prace poczynił mój tata. Z płyty uformował bryłę. Następnie cała bryła została przeze mnie obklejona kitem do drewna. Przede wszystkim szczelinki, dziurki i poszarpane brzegi płyty. Kolejnym etapem było szlifowanie i malowanie. I tu do akcji wkroczył mój mąż. :) Ostatnim etapem ciężkich prac było obicie boków i półek grubym filcem. Wykończenia, takie jak uchwyty, wieszaczki czy palniki to już sama przyjemność. :)


Te jaśniejsze zielone kropki zakrywają zszywki.



Młody kucharz bardzo zadowolony z prezentu. Codziennie rano podaje mamie kanapkę z serkiem oraz karmi swojego najlepszego kumpla elmo :) A obiad gotujemy razem.

Tutaj cały jedzeniowy bajzel, który skrzętnie ukrywa groszkowa zasłonka, zawieszona na limonkowym sznurku. Jak idą goście zasłonkę zasuwamy jednym ruchem ręki i bajzlu nie widać ;)

A tak wyglądała bryła, którą dostarczył mi tata.


poniedziałek, 22 października 2012

worki, część 2

Jeszcze 3 uszyte we wrześniu, ale jakoś o nich zapomniałam. Na pierwszy rzut wielki come back Krecika :) Bardzo lubię robić aplikacje z jego wizerunkiem, a mój syn bardzo polubił tą bajkę :) Krecik z truskawkami powędrował już do Igi.





Kolejny należy do Tomka, który w tym roku rozpoczął karierę przedszkolaka. Z tej okazji jego mama poprosiła mnie o uszycie worka, koniecznie z ciuchcią.




Ostatni, granatowy z żółtą koparką małemu Natanowi sprawiła ciocia. Mam nadzieję, że nowy właściciel był równie zachwycony jak Wiktor, który nie bardzo chciał się rozstać z tym workiem (co widać na zdjęciu) :)



sobota, 13 października 2012

na wypasie ;) (nr 14, 15)

Mama pewnych uroczych bliźniaczek poprosiła mnie o uszycie plecaczków dla swoich córek z okazji 2 urodzin. No i się zaczęło... ;) Kilka wieczorów poświęciłyśmy na dogadanie szczegółów. Plecaczki miały być totalnie różne. Jeden zielony z żółtym słoniem, drugi fioletowy z biedronką. Po wybraniu kolorów i aplikacji, mama wpadła na pomysł doszycia dodatkowych pasków zapinanych na brzuszku i klatce piersiowej. Dodałam jeszcze małą wypustkę, tuż nad pupą, żeby można było przypiąć 'smycz' i utrzymać rozbrykane dwulatki blisko siebie. Z własnego doświadczenia wiem, że ciężko jest utrzymać jednego brzdąca za rączkę, tym bardziej jak tej rączki za nic nie chce dać, nawet na bardzo ruchliwej ulicy. A co dopiero ma powiedzieć mama bliźniaczek? Tym bardziej jak uciekają w inne strony. Finalnie powstały dwa mini plecaki turystyczne.
A teraz fotorelacja :)



Biedronka ma oczy z guzików i ruchome nóżki :)


Tutaj dobrze widać wypustkę nad pupą.

Słonik ma ucho 3D i dyndający ogonek z drewnianym koralikiem na końcu.


A w środku nowość. Kieszonka, a na niej jeszcze mniejsza, do której można włożyć karteczkę z numerem telefonu rodzica (w razie gdyby dziecię się zagubiło, numer telefonu będzie bardzo pomocny).

I jak się Wam podoba? :)


środa, 3 października 2012

różności :)

Jak w tytule drobnica z ostatniego miesiąca. 

Na wstępie pokażę komplet podkładek pod szklanki. Uszyłam je dla koleżanki, która obdarowała nimi ciocię i wujka z okazji rocznicy ślubu. Nie byle jakiej rocznicy, bo aż 45! Ponieważ rocznica jest szafirowa, to właśnie filcowe szafirki zdobią podkładki :) Do kompletu woreczek do przechowywania.




Na początku września uszyłam piórnik na kredki dla pierwszoklasisty. Motyw kosmiczny, limonkowa i granatowa codura. Tylko fotki kiepskie :/




I jeszcze mój tegoroczny jesienny wianek :) Totalnie inny od tego z zeszłego roku. Wiklina pomalowana na jasno szary kolor, do tego wrzosowa gałązka i mała sówka uszyta z bawełny w kolorze zgniłozielonym z pięknymi oczkami z biało-grafitowych guzików. Całość wisi na śliwkowej wstążce. Szczerze mówiąc materiał ten spisałam na straty. Po dekatyzacji zrobił się sztywny i pojawiły się na nim biało-szare smugi, których nijak nie mogłam się pozbyć. Tutaj pasuje jednak idealnie. Trochę go jeszcze mam, więc chyba uszyję sowę-poduchę. :)